środa, 31 lipca 2013

I

-Tak właściwie, gdzie my idziemy?. - pytał ciekawy i trochę przerażony Milo.
-Gdzieś, gdzie będę mogła ci wszystko wyjaśnić na spokojnie. - Odpowiedziała spokojnie Amadea.
-Już nie mogę się doczekać, bo kompletnie nic z tego nie rozumiem.
-Jak się nie zamkniesz, to niczego się nie dowiesz. Jasne? - Elfka zgromiła chłopaka wzrokiem.
-Jak słońce.
Szli gęstym lasem. Amadea kierowała się nad strumień. Tylko tam mogła być pewna, że żaden elf ani żadne zwierzę nie rozproszy Milo. Chociaż, co do zwierząt to nie była pewna mimo, że słońce powoli kończyło swoją wędrówkę po niebie.
Milo dzielnie milczał aż doszli do celu. Chłopak usiadł na wielkim kamieniu tuż przy wodzie, a jego towarzyszka oparła się o wielkie drzewo.
-Teraz słuchaj uważnie, bo nie chce mi się dwa razy powtarzać. Okay? - Milo skinął głową. - Jak już pewnie zauważyłeś nie znajdujesz się w normalnym świecie. Nasz świat... nie umiem go nazwać. Ale z perspektywy ludzi to, to będzie coś na wzór świata fantasy, czy magii. Teraz jesteś w siedzibie elfów. - Amadea odsłoniła swoje spiczaste ucho, by udowodnić, że mówi prawdę.
-Ale jak...?
-Nie przerywaj mi. Już i tak mam koszmarne zadanie, czyli nauczenie cię wszystkiego o nas i jeszcze więcej rzeczy, o których nawet ci się nie śniło. I mam na to mniej czasu niż gdyby chodziło o normalnego elfa.
-Dlaczego?
-Bo... eh. Dowiesz się w odpowiednim czasie. A teraz słuchaj.
Milo położył się na trawie, a elfka wspięła się na jedną z gałęzi i tam usiadła patrząc w dal.
-Musisz zapomnieć o zasadach świata w jakim żyłeś. Tu jest zupełnie inaczej. Na pewno zauważyłeś różnice. Może zacznę od tego, dlaczego się tu znalazłeś. Otóż, jesteś w połowie jednym z nas.
-Ja?! A to niby jakim cudem? - Zdziwiony Milo szybko zerwał się na równe nogi.
-Normalnie.
-Normalnie?! Tu nic nie jest normalne!
-Racja. Ale weź się uspokój, dobra? Jak będziesz się tak wściekał to nic nie zrozumiesz.
-Oczywiście - powiedział z sarkazmem.
-Dlatego nie lubię ludzi. Wy wszyscy jesteście dziwni a myślcie, że to my nie jesteśmy normalni.
-Zauważ, że jestem podwójnie nienormalny.
-Ta. Ale wracając... jesteś w połowie jednym z nas, ponieważ twoja matka należała do innego 'rodzaju' elfów niż ja i cały nasz klan. Ogólnie wszystkie elfy ukrywają się przed ludźmi.
-Boicie się nas? Znaczy ich...
-Nie. Ale ludzie mają dziwną naturę. Spójrz w moje oczy - Amadea w mgnieniu oka stanęła przed Milo.
-Wow, srebrne... ale jak?
-Już ci wyjaśniam. Każdy elf ma inny kolor oczu. Ludzie z resztą też. Tyle, że oni mają mało różnorodne kolory. My natomiast mamy wszystkie kolory jakie tylko można sobie wyobrazić. Jak zauważyłeś moje są srebrne czyli 'plateado' *1* po naszemu. Kolor ten oznacza elfy z królewskiego rodu. Złoty- 'dorado' *2* - to elfy szlacheckie. W naszym klanie te dwie barwy są bardzo ważne, najcenniejsze. Kiedyś, to było bardzo dawno temu, nasze rasy żyły w zgodzie. Po 17 latach powinieneś wiedzieć jacy są ludzie. Elfy mieszkały w lasach, to się nie zmieniło. Ludzie woleli otwartą przestrzeń. Wyobrażasz sobie, że nie potrafiliśmy walczyć? - Amadea uśmiechnęła się sama do siebie.
Podeszła do strumyka, wzięła kilka płaskich kamyków i zaczęła rzucać do wody w taki sposób, że wydawało się, iż kamyk frunie, by za chwilę odbić się od tafli i znów wzlecieć aż w końcu całkowicie znika pozostawiając po sobie delikatne fale.
Milo z zaciekawieniem patrzył na to, co robiła elfka. W sumie byla bardzo zgrabna. No i nie oszukując się, musiał przyznać przed sobą, że była śliczna, a srebrne oczy dodawały jej powagi i gracji. Nadal dziwił się strojom elfów, które widział do tej pory. On zdecydowanie wolał swoje jeansy i T-shir. No i buty. Nie mógłby chyba chodzić boso i w tunice. A co jeśli będzie musiał?
-Elfy są długowieczne. To oznacza...
-Wiem, co to znaczy. -Oburzył się chłopak. Amadea postanowiła nie zwracać na to uwagi, puściła to mimo swych dobrze słyszących uszu.
-To oznacza, że możemy żyć wieki ale też możemy umrzeć. Ludzie wiedzieli, gdzie mamy cmentarzysko. Dzięki barwie naszych oczu wiemy, na jaki metal rozłoży się nasze ciało. Z plateado tworzymy nasze miecze. Dorado służy do budowania fundamentów. Cmentarzysko to coś na rodzaj naszego złoża. Kiedy ludzie dowiedzieli się o wartości , powiedzmy, 'surowca' zaczęli nas okradać. Wtedy elfy się ukryły. Nie mogę ci jeszcze powiedzieć jak dokładnie, ale nie bój się. To nie jest przyjemna historia, którą chciałbyś znać już teraz. Tak czy inaczej, po ukryciu się elfy rozpaczały po stracie jakiej sobie nie wyobrażasz. Wtedy królowa postanowiła, że chce się zemścić. Odeszła od króla. Zebrała swoją gwardię i połowę poddanych i udali się na południe. O ich zbrodniach słyszymy do dziś, na nasze szczęście nie ujawniają się ludziom, bo skutki tego mogłyby być tragiczne. Oni są tym 'rodzajem' elfów , do którego należała twoja matka. To elfy ciemności. My jesteśmy elfami światła.
-To dlaczego trafiłem do was, co?
-Bo mamy z nimi podpisany pakt. I jeden z punktów tego paktu mówi o tym, że wszystkie pół elfy pół ludzie mogą żyć w świecie ludzi do ludzkich 17 lat, a później przejmujemy was my.
-No ale czemu tutaj? I czemu od 17?
-Od 17 roku uwidaczniają się wam zdolności. To nie są jakieś moce tylko podstawowe umiejętności każdego elfa. A trafiacie tutaj dla waszego dobra. W tamtym klanie wcale nie jest tak super jak mogło by ci się wydawać. My na szczęście żyjemy z nimi w zgodzie.
Niebo pociemniało, a słońce chowało się już za horyzontem.
-Chodź, musimy wrócić zanim całkowicie się ściemni. A musisz się wyspać, bo wstajesz już o świcie.
-Co? Czemu tak wcześnie?
-Mówiłam, że masz zapomnieć o zasadach z tamtego świata, a poza tym mamy dużo roboty. Pamiętaj, że to, czego się dziś dowiedziałeś to zaledwie garstka. I więcej tak luźnych dni jak dziś mieć nie będziesz. No co tak stoisz? Chodź, to może nie będziesz spał pod gołym niebem.
-Chyba zaczynam żałować, że zabłądziłem w tym lesie.
-Moim zdaniem tutaj jest znacznie lepiej niż w tym waszym nowoczesnym świecie. Przekonasz się, ale nie ma nic za darmo.
Szli w ciszy. Milo wolał nie myśleć, co go teraz czeka. Ale w sumie i tak by go to spotkało. W końcu jest pół elfem. Ich świat i tak by się o niego upomniał. Ich? A może teraz to jest też świat Milo? Do którego świata teraz należał? Czuł się rozdarty. Z dnia a dzień jego życie wywróciło się do góry nogami. Tęsknił za wujem, Meg i resztą przyjaciół. Czy do nich jeszcze kiedyś wróci?
Amadea zaprowadziła Milo do jego tymczasowej kwatery. Był to malutki, jednoizbowy domek. 
-Masz tam wszystko, czego potrzebujesz. Wyśpij się, rano przyjdę po ciebie i masz być gotowy. ¡Bueans noches! *3*
-Ta, dobranoc. 
Amadea zniknęła zanim Milo zdążył wejść do domku.
Za drzwiami już pojawił się elf, który miał stanąć na straży.
-Gdzie tu jest światło? Ała ! -Krzyczał chłopak, gdy się potknął.
-Eh ci ludzie - skomentował strażnik.